Katecheza przed Triduum Paschalnym 2024 cz. 1.

Pierwsza Katecheza przed Triduum Paschalnym dla Oazy w Libiążu wygłoszona 8 marca 2024 roku.

Poniżej dostępne wersje: Film, Audio, Tekst i YouTube.

Film


Audio


Tekst

[00:00:00] Słuchajcie, moi drodzy, mamy sobie tutaj coś powiedzieć o Triduum Paschalnym. Oczywiście, to jest najważniejsze wydarzenie w ciągu roku. Dobrze byłoby, jakbyśmy też każdy to Triduum Paschalne przeżywali tak, jakby to było najważniejsze wydarzenie w życiu. Pan Bóg jest na szczęście też miłosierny i daje nam kolejne szanse na to, żebyśmy weszli w to wydarzenie.

Czemu mówimy właśnie o tym, jak o wydarzeniu? Wiecie, że w starożytnym Kościele na początku, kiedy apostołowie przychodzili gdzieś głosić Ewangelię, to całkowicie nieraz zmieniało się życie ludzi. Ludzie słuchali po raz pierwszy opowieści o Panu Jezusie i odkrywali, że są słabi i grzeszni. I że jest jednak ktoś, kto ich może uratować, kto może dać im nowe życie, i to jest Jezus.

I oni wybierali [00:01:00] Jezusa, często może i od razu przyjmowali chrzest, otrzymywali dary Ducha Świętego i faktycznie było to wydarzenie. Było to coś niezwykłego. Pamiętacie, może jest taka piękna scena, święty Piotr przyszedł z Jafy do Cezarei i tam głosił Ewangelię w domu Korneliusza, poganina, który słuchał wcześniej Psalmów i historii ze Starego Testamentu i jakoś chciał, że tak powiem… przyjąć Boga Izraela, chociaż nie był Żydem, nie poddał się obrzezaniu. Mówią niektórzy o nim, że był bojącym się Boga. To jest taki może termin techniczny na określenie tych, którzy wierzyli, a nie przyjmowali wszystkich zwyczajów żydowskich z jakiegoś powodu.

A może to odnosi się do jego stanu [00:02:00] ducha, Czuł, że jest ten Bóg Izrael najwyższy i prawdziwy i czuł przed Nim szacunek, respekt. Ale kiedy Piotr tylko zaczął opowiadać o Jezusie, o Jego śmierci i zmartwychwstaniu, to już w czasie tej opowieści ztąpił Duch Święty na słuchających i Piotr zrozumiał, że nie może odmówić im Chrztu Świętego.

Wcześniej wydawało się apostołom i wszystkim chrześcijanom, którzy byli Żydami wcześniej, że Ewangelia jest do Żydów. Może przypominali sobie historie, o których Pan Jezus dokonywał jakichś znaków i chwalił pogan…

czytali też Stary Testament, który opowiadał o tym, że ludzie ze wszystkich narodów przyjdą do Jerozolimy, I będą słuchali jednego pasterza i króla, ale jeszcze nie wiedzieli, jak to zrobić w [00:03:00] praktyce. Brakowało im może odwagi i sam Duch Święty im pokazywał, że to jest rzeczywiście droga dla Kościoła, żeby iść do wszystkich.

Było to wydarzenie. Podobnie słuchajcie jest z Triduum Paschalnym. Ono aż się prosi o to, żebyśmy je przeżyli właśnie w taki sposób, jako wydarzenie, jako coś bardzo dla nas osobistego, ale też jako coś, co ma wpłynąć na nasze życie, zmienić to nasze życie.

Każda z liturgii tych trzech dni przynosi nam może troszkę inny odcień. Moglibyśmy się tak zastanowić i powiemy, że Wielki Czwartek to może jest więcej o Eucharystii, o przymierzu. widzimy Pana Jezusa jako Tego, który służy. W Wielki Piątek, to pewnie byśmy powiedzieli, że głównie chodzi o mękę [00:04:00] i śmierć Pana Jezusa na krzyżu.

Śpiewamy wtedy Pasję, dość długi fragment Ewangelii Świętego Jana. Na Wigilia Paschalna to wiadomo, że chodzi o Zmartwychwstanie. Ale… Tak naprawdę, dlatego, że to ma być wydarzenie, to właściwie każdego z tych Świętych Dni… właściwie już jest w każdym z nich zawarta ta tajemnica przejścia ze śmierci do życia.

Czyli tego wydarzenia, o które nam chodzi najbardziej. Żeby zobaczyć to, że moje grzechy prowadzą mnie do śmierci, ja jestem niewolnikiem, ciągle wracam do tego Egiptu pod panowanie Faraona, a jednak jest Jezus, który wyzwala. Który bierze na siebie grzechy, przybije je do krzyża i ja już mogę być wolny, mogę żyć jako Dziecko Boże.

I każdego dnia właściwie [00:05:00] możemy odkryć tę tajemnicę w każdej liturgii. Zostawimy sobie może kiedyś jeszcze Wielki Czwartek, pewnie coś po Wielkanocy będziemy sobie więcej opowiadali o Eucharystii. Myślę, że na pewno będzie niejedna okazja. Wiecie, że w naszej diecezji będzie kongres eucharystyczny od Wielkiego Czwartku aż do czerwca.

Choć nie pamiętam do jakiej uroczystości, ale gdzieś w czerwcu ma się skończyć. Może do Bożego Ciała? Chyba tak. Ale to. W każdym razie dużo czasu będzie, żeby rozmawiać o Eucharystii i w jaki sposób w niej… możemy zobaczyć tę tajemnicę paschalną, czy śmierć Jezusa i Jego zmartwychwstania i życia, które nam przynosi.

Dzisiaj troszeczkę skupiamy się na Wielkim Piątku. Za dwa tygodnie pewnie będziemy sobie mówili więcej o Wigilii Paschalnej. [00:06:00] Ale co to jest takiego w tym Wielkim Piątku ciekawego? Że chociaż mówimy tutaj o ofierze Jezusa, o Jego śmierci na krzyżu, o tym, że Bóg cierpiał na nas okrutnie… to gdzie tam jest mowa też o Jego zmartwychwstaniu?

Gdzie w tych wszystkich czytaniach, w tych znakach wielkopiątkowych mowa jest też o tym, że On zwyciężył śmierć? Myśleliśmy o czymś takim kiedyś? Zastanawialiście się nad tym? Proszę bardzo, słucham. No tak, PSALM, oczywiście, tutaj mówiliśmy sobie, jeszcze jak chłopcy was nie było na salce, że rzeczywiście ten psalm jest taki, bym powiedział, tajemniczy, może taki trochę zagadkowy, czy wnosi w sobie, chce nas trochę zmylić.

Z jednej strony śpiewamy go zazwyczaj na jakąś smutną melodię, mówimy za [00:07:00] tym psalmistą, że jesteśmy nieraz u naszych wrogów znakiem hańby, przedmiotem odrazy. Ale z drugiej strony ten psalmista mówi przecież: „Ja się do Ciebie ociekam, Panie, bo o tym nigdy nie doznałem zawodu”. Czyli ten człowiek, który pisał ten psalm, on był poddany wielu próbom w swoim życiu.

I w każdej tej próbie odkrywał, że Bóg go prowadzi, że Bóg go nie zostawia, że razem z nim jest. Więc tak, rzeczywiście, na pewno jest to ukryte też w tym psalmie. Bardzo piękny fragment jest ten, który mówi: „Niech Twoje oblicze zajaśnieje nad Twym sługą”. ” Niech Twoje oblicze zajaśnieje nad Twym sługą”. I szczególnie to światło powinno nam się kojarzyć chyba z najpiękniejszym momentem liturgii Wielkiego [00:08:00] Piątku, którym jest adoracja Krzyża Świętego.

Pamiętacie, jak to wyglądało w starożytności? Jakiego krzyża używano na liturgii? Czy był on taki, jak tutaj u nas teraz, prosty, zwyczajny, drewniany? Czy był taki, jak w kościele, dużym, z Panem Jezusem, wyrzeźbionym, na którym widać rany, na który jest ewidentnie bardzo cierpiący, może już nie żyje, może właśnie umiera?

Za zwyczaj liturgii używano krzyża wykonanego ze złota, z drogich kamieni. To się nazywa „crux gemmata”, czyli krzyż ozdobiony gemmami, czyli drogimi kamieniami. Wyobraźcie sobie, że odprawia się taką celebrację w jakimś domu albo właśnie w bazylice, niedawno wybudowanej… jeszcze mało jest tam światła, [00:09:00] może jest to wszystko wieczorem.

Odsłuchaliśmy już Ewangelii. I w pewnym momencie gdzieś tam z tyłu kościoła zaczyna iść ten krzyż przed krzyżem idą akolici ze światłem. Krzyż na razie jest zasłonięty. Ale kiedy staje przed wiernymi, kiedy zaczynamy po kolei odsłaniać ramiona tego krzyża, to te świece, jedyne źródło światła w kościele, odbijają swoje światło dość intensywnie na tych szafirach, diamentach czy może jakichś tańszych kamienach, ale jednak pięknie świecących i na tym złocie, które też ma jakiś tam swój blask.

I nagle, kiedy mówimy: „O tym drzewu krzyża, na którym zawisło zbawienie świata. Pójdźmy z pokłonem”, to w końcu widzimy, że cały ten krzyż się świeci. To nie jest [00:10:00] Pan Jezus tylko i wyłącznie gdzieś tam wyrzeźbiony, ukrzyżowany, może matowy, może trochę podniszczony już przez czas, ale to jest światło, które bije.

Jedyne światło w Kościele, jak jest, bije od tego krzyża. Światło świec odbija się od tego krzyża. I nagle okazuje się, że jest to krzyż chwalebny, krzyż zwycięski. i wiecie co? Do naszych czasów nic się w tym względzie nie zmieniło, chociaż przynosimy do Kościoła krzyż, na którym jest Pan Jezus wyrzeźbiony, to dalej On zostaje Krzyżem Chwarebnym. To dalej On ma na zadanie, Jego zadanie jest takie, jak w tym psalmie. Chodzi o to, żeby zajaśniało od tego Krzyża oblicze Boże nad nami, którzy będziemy podchodzili i całowali ten Krzyż. To jest jakby [00:11:00] istota. My tu nie przychodzimy po to, żeby użalać się nad Panem Jezusem,

który, jak wczytamy w tym psalmie w czytaniu: „Z głośnym wołaniem i płaczem zanosił gorące prośby do Tego, który mógł go wybawić od śmierci”. Naprawdę cierpiał za nas. Naprawdę wiele go to kosztowało. To niesamowite ból i cierpienie, może kiedyś też sobie o tym opowiemy więcej… jak wyglądała dokładnie ta męka i przez co Jezus przechodził.

Ale ten Jezus, jak mówi autor Listu do Hebrajczyków, został wysłuchany dzięki swojej uległości. Nie przegrał, tylko zwyciężył. Oczywiście On zwyciężył przez swoją śmierć i zmartwychwstanie. Oczywiście nie zostało Mu to odjęte… w tym sensie, że mówił: „Ojcze, jeśli to jest Twoja wola, oddal ode mnie ten kielich”.

[00:12:00] Tak się modlił w Ogrójcu i potem cierpiał, i umarł, naprawdę. Ale dlaczego wygrał i w jaki sposób został wysłuchany? Dlatego, że to nie była bez sensu śmierć, tylko to była śmierć, która nas uratowała, bo dzięki niej my również umarliśmy. A potem, gdy Chrystus zmartwychwstał, my również zmartwychwstaliśmy. O tym nam mówi więcej drugie czytanie dzisiejsze, a je czytamy zawsze w Wigilię Paschalną.

Już dużo się do tego czasu pewnie wydarzyło. Już wysłuchaliśmy kilku czytań, może nam czasem to umyka. Już było Alleluja, wszyscy myślą o czymś innym. A w tym czytaniu… o czym była mowa? O tym, że myśmy zostali zanurzeni w śmierć Chrystusa. I jaki jest tego efekt? Jakie to przynosi korzyści?

Jakie to przynosi korzyści?

” To wiecie, że dla [00:13:00] zniszczenia grzesznego ciała dawny nasz człowiek został razem z nim ukrzyżowany, po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu. Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu”. Diabeł nie może kusić tego, kto nie żyje. I to jest jakby istota tego wydarzenia, oraz tego, co chce powiedzieć Paweł.

Ktoś, kto naprawdę uwierzy w Pana Jezusa, to ten może stać się niewidzialny dla złego ducha, dla jego podszeptów, dla grzechu. Zły duch przychodzi i widzi, że ten człowiek już umarł, więc musi iść dalej. Oczywiście, że myśmy też zmartwychwstali w Panu Jezusie. I tak naprawdę co to oznacza? Że w gruncie rzeczy każdy z nas ma się stawać podobny do Chrystusa.

I znowu, jak diabeł przychodzi do nas, żeby nas kusić, to też nie widzi nas, tylko widzi Pana Jezusa, coraz bardziej i bardziej. Stajemy się podobni do Pana Jezusa. On wie, że nie może wygrać z [00:14:00] Panem Jezusem, bo On przez swoje posłuszeństwo, przez mękę okazał się najbardziej posłuszny i wierny Bogu i Bóg Go nad wszystko wywyższył.

” Umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie”. To jest obietnica zwycięstwa, która jest w Panu Jezusie. Więc o co by chodziło, jak przyjdzie Wielki Piątek i będziemy podchodzili do krzyża, żeby Go ucałować? Owszem, można o tym współczuć. Trochę przerazić swoimi grzechami, które spowodowały taki ból w Panu Jezusie, ale przede wszystkim chodzi o to, żeby oddać Jemu to, co dla nas trudne, to, co jest naszym krzyżem.

Co to jest nasz krzyż? Słuchajcie, nasz krzyż to jest właśnie jedna z tych rzeczy, których już się nie da odsunąć od swojego życia, nie da się z nich wyeliminować, [00:15:00] nie mamy na to siły ani pomysłu, jak to zrobić. Jezus… wiele razy Żydzi chcieli Go zabić, to uciekał, bo to nie był ten czas, bo to jeszcze nie był moment właśnie krzyża dla Niego przeznaczony.

I mamy takie rzeczy w swoim życiu, z którymi możemy jakoś tam walczyć i które możemy naprawiać. Może to jest na przykład choroba. Ktoś może iść do lekarza, może podjąć jakieś leczenie, może szukać modlitwy o uzdrowienie. Różne rzeczy, nie? No ale w pewnym momencie ktoś na przykład jest już w takim stanie choroby, że nie jest w stanie już nic z tym zrobić i to już wtedy jest jego krzyż.

To już jest wtedy Jego krzyż, ktoś może mieć jakiś grzech, który się za Nim ciągnie i nie może sobie już z Nim poradzić. Są takie, z którymi można coś robić, nie? Ale w momencie, kiedy już brakuje sił, to może być jakaś relacja, którą mamy. Może jest właśnie ktoś z naszych [00:16:00] bliskich, no nie wyprzemy się, nie wyprowadzimy się z domu.

I to już będzie wtedy nasz krzyż. Nie ten człowiek jest krzyżem, tylko to, co my mamy w sercu, może brak cierpliwości, może brak miłości, brak zrozumienia i to staje się naszym krzyżem. I co się robi? Jak podchodzisz do tego krzyża Wielki Piątek, pamiętaj, że to jest krzyż chwalebny i zwycięski, który bije blaskiem.

To całując ten krzyż, mówisz Panu Jezusowi: „Ja to przyjmuję, to doświadczenie i nie chcę się tym zajmować po swojemu. Tylko chcę, żebyś Ty był Panem. Chcę, żebyś Ty zwyciężył. Chcę, żebyś Ty wszedł w to doświadczenie. Żebyś Ty mnie od teraz prowadził:. I dokonuje się cud. Już nagle to, co nas zabijało, tak jak krzyż Jezusa, przestaje nam przynosić śmierć, tylko znajdujemy w sobie nowe siły, nowy pokój, nową radość, nowe zdolności, może nie [00:17:00] od razu, ale z czasem to narasta. Bo to jest zwycięski krzyż i ta rana, którą unosimy w sercu, może stać się raną chwalewną, przez którą przebija światło Pana Jezusa.

W ten sposób okazuje się, że Wielki Piątek jest też tajemnicą zmartwychwstania. Bo to, co przed chwilą wydawało się, że nam grozi śmiercią, tak naprawdę jest sposobem na to, żeby przed złem się schować, żeby zło nas nie widziało, tylko żeby Chrystus był naprzeciw nas, pomiędzy nami a złem. I wygrywał. I działał, jeśli Mu na to pozwolimy.

Pomyślcie o tym i naprawdę nie bójcie się Mu oddać tych nawet najtrudniejszych spraw, bo On chce dla nas je wygrać. On po to właśnie wszedł w to doświadczenie, żeby wygrać. Czytaliśmy sobie jeszcze o [00:18:00] tym przemienieniu Pana Jezusa. Pomyślcie o tym. To nie jest tak, że Jezus został ukrzyżowany, bo był bezsilny, bo nie wiedział, co z tym zrobić, bo nie mógł się przeciwstawić.

Jezus parę tygodni wcześniej przemienił się i pokazał swoje bóstwo, swoją potęgę, majestat, to, że jest największy i najwspanialszy na świecie. Ale jak przyszło właśnie wejść w doświadczenie krzyża, to żeby nam było łatwiej w to uwierzyć, że w każdym doświadczeniu On może nam pomóc, to schował to bóstwo na chwilę, zasłonił je właśnie po to, żebyśmy mogli podejść do Niego tym łatwiej i żeby potem mógł zajaśnić dla nas.


YouTube